niedziela, 31 maja 2015

Kolorowy ptak

Witam Was iście kolorowo :) Rok chyba minął, od kiedy zakupiłam przecudne, kolorowe ptaki i nijak nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Ale musiałam je mieć :D Poduszek za dużo, więc pomyślałam, żeby zrobić może jakiś ładny kartonik i otulić go tą tkaniną... Ale na co mi następny kartonik, skoro zaraz pewnie i tak wyhaczę gdzieś jakieś cudo i będę musiała je mieć :p Jakiś czas temu pomyślałam, że potrzebuję pomponów, tak o, do poprawy humoru, koniecznie kolorowych. Pojawiły się pompony, pojawił się i pomysł na ptaki :)

Ale jak nie urok, to... zepsuta maszyna oczywiście :p Ostatnio się z Łucznikiem nie dogadujemy. Najpierw złamana igła, wymiana na nową - coś zgrzyta. Poprawiam, głaszczę, rozmawiam i gdy zaczyna działać - przepala się żarówka. Po wymianie żarówki znów zgrzyta. Poprawiam, odkręcam, dokręcam, wyjmuję, wymieniam, no halo??? I gdy już zaczęło być dobrze (chociaż nie mam pojęcia dlaczego), to w trakcie szycia złamała się kolejna igła, maszyna zaczęła chodzić jak czołg, a ja od tamtej chwili czekam, aż w końcu sąsiad zapuka ze skargą do drzwi. Bo zamiast jednostajnego szumu słyszy tylko co chwilę donośne stuki, jak młotem pneumatycznym prawie :p A maszyna szyć nijak nie chce, nitki się plączą, przestawianie, ustawianie, dokręcanie/odkręcanie nic, zero, null. Rozkręciłam jeszcze raz, nie zmieniając kompletnie nic i proszę bardzo, nie ma już focha, pozwala pańci szyć :p Pokażę więc Wam efekty:


czwartek, 14 maja 2015

Rybcie

Co by ktoś nie pomyślał, że ducha wyzionęłam, to dzisiaj post owszem, ale z szyciem niezwiązany :) Opowiem Wam krótką historię taką...

Dawno, dawno temu, za Odrą (albo i przed, zależy jak patrzeć) Gwiazdka nastała. Tubiś pomyślał, że niespodziankę Maciuli zrobi i rybkę mu sprawi. Jak pomyślał, tak zrobił, szklaną kulę zakupił i podarował. W ten oto sposób dowiedział się, że można ogórki w tej kuli kisić :p Cóż... na razie takich prób nie było ;) Kula poszła w odstawkę, a w miejscu maszyny do szycia na szafce pojawiło się AKWARIUM. Takie z lampkami i innymi bajerkami. Radość w mieszkaniu nastała ("będą rybki!"). Rybki owszem były, ale po miesiącach około trzech. A w międzyczasie i Tubiś i Maciula akwarium mieli ochotę kilka razy pod śmietnik wystawić. Co to się namęczyli z nim! Właściwie Maciula. Woda nie taka, światło nie takie, roślinki padają, jedne po drugich, jak tu rybki wpuszczać?! Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma i tak w akwarium pojawił się Zenek Moczymordka z młodszym kompanem. Żyją w nim do dziś i mają się bardzo dobrze :) Po dłuuuuuugim oczekiwaniu roślinki zaczęły pięknie rosnąć, rybki coraz to nowe były wpuszczane i dziś, wracając do domu czeka na nas gromadka wesoło merdających ogonków :) I to jakich pięknych! Zobaczcie sami :)

Pierwsi, zaraz po Zenkach, lokatorzy: