Jak na razie w planach na ten rok mamy cztery wesela, a przynajmniej o tylu wiemy. Zawsze wydawało mi się, że jak dotrwam do 25 r.ż., to później już nawałnice tego typu uroczystości mi nie grożą :p Ale oprócz średniego wieku rodzenia dzieci wydłuża się też najwyraźniej średni wiek popełniania małżeństwa. Co w zasadzie nie jest takie złe, bo nikt nie suszy mi już głowy i nie pyta "Kiedy ślub? /Kiedy dzieci?" :D
Jednak aż tylu imprez się nie spodziewałam, szczerze przyznam :) A coś ładnego na każdą z nich trzeba założyć, jeżeli wesele jest z poprawinami, to kreacji potrzeba minimum dwóch. We wszystkich sukienkach, które mam, pojawiałam się już kilka razy i mam dość. No więc zaczęłam kombinować, żeby na ostatnią chwilę nie szukać kiecki, która i tak by mi się nie podobała lub w ogóle by na mnie dobrze nie leżała (takie poszukiwania "na szybcika" zawsze się u mnie źle kończą).
Przyczaiłam się na tiulową spódnicę midi, w piękne kwiaty, a do tego jednokolorowy crop top, ciekawie wycięty przy ramionach. I postanowiłam, że będzie to jedyna droższa inwestycja na te wszystkie wesela, ponieważ zakupy tego typu do tanich nie należą, a gdzie ja założę później tiulówkę??? W niedzielę do kościoła, na komunię, może na czyjeś urodziny. Przy sukience sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej - ani jedna wisząca w szafie, kupiona na wesele, nie przydała mi się na inną okazję. A mimo to nie chcę się ich pozbywać, bo za bardzo mi się podobają ;) W tym roku postanowiłam więc trochę pokombinować ze strojami. Mówiłam, że uwielbiam zakupy w second-handach? To mówię :D Taką sukienkę upolowałam ostatnio, jeszcze z metką: