niedziela, 26 października 2014

Bluza z kryształkami

Wrrrrrrrrrrrrrrreszcie! Moje świecące cudeńka doczekały się przyszycia :) Grypa jednak może motywować :p Zrobiłam porządek w notatkach, dopasowałam tasiemki do słoików i nawet posprzątałam bałagan na biurku! A na koniec dokończyłam bluzę :)
Generalnie zaczęło się kilka tygodni temu od spaceru po mieście i wypatrzenia zwykłej, granatowej bluzy, ozdobionej tylko kryształkami. Albo AŻ kryształkami - chyba musiały być prawdziwe, bo cena bluzy prawie ścięła mnie z nóg :p Rozsądek wziął zdecydowanie górę i kilka dni później planowałam udać się na polowanie do second-handu. A tu Maciula zrobił mi niespodziankę i powiedział, że ma w domu zwykłą, gładką bluzę, której od dawna nie nosi :D Przywiózł ją i tydzień temu się zaczęło :)

Najpierw odcięłam rękawy. Czułam się jak na wizycie u fryzjera, kiedy ścina mi długie włosy :D (o ile tak brzmiało życzenie :p) Po rękawach przyszła kolej na kołnierzyk i dość szeroki kawałek dołu. Potem były zakupy w pasmanterii - moja ulubiona część :D


Poprzymierzałam, pospinałam szpilkami, obrębiłam i zszyłam to, co trzeba. Przymierzyłam po raz ostatni i mogłam zabrać się za dodanie kolorowych kryształków :) Nie szło to zbyt szybko, na początek próbowałam wybrać wzór z kilku ułożonych, co stanowiło nie lada wyzwanie i po przyszyciu pierwszej grupy elementów miałam dość. Żeby się nie zniechęcić, doszywałam stopniowo po jednym wzorku dziennie.

wtorek, 14 października 2014

Groszki do kompletu

Ze względu na przeokropną dziś pogodę, wstałam o 6.30, wyszykowałam do chodzenia po urzędach, ubrałam buty, gotowa już do wyjścia i... usiadłam do maszyny :p Nie, nie i nie, nigdzie dziś nie będę chodzić, pójdę, kiedy przestanie już padać. W związku z tym dokończyłam czapkę do kompletu z kominem w grochy :)


Minky fruwa wszędzie :p To jest minus tego materiału i to ogromny. Ale takiej przytulnej czapy jeszcze nie miałam :D 

niedziela, 5 października 2014

Haft krzyżykowy

Żarówka w mojej maszynie po niezbyt długiej współpracy postanowiła się przepalić, na nową trzeba poczekać, a tubisiowe oczy bez żarówki nie lubią z maszyną pracować. No i peszek. Co jeszcze jest dobre na szarobure, jesienne wieczory? Haft krzyżykowy :D (ewentualnie leżenie pod kocem w towarzystwie kubka kakao i książki/serialu, ale to mało produktywne) Nic tak nie uspokaja, jak przekładanie igły raz w jedno oczko, raz w drugie :D A jak przy tym gra coś fajnego w tle, to można tak spędzać naprawdę dłuuuuuuuugie godziny :) W kolejce do oprawienia czekają dwa gotowe obrazki.