Jeśli ktoś jest takim chomikiem jak ja, to na pewno zna mój ból :D 1500 drobiazgów wala się w szufladzie, a ta jedna jedyna szuflada jest od wszystkiego i od niczego. 300 opakowań po kremach i w każdym biżuteria. Nawyk nauczycielski - gromadzenie wszystkiego, co się może przydać - i kolejne graty do kolekcji. Dawniej wszystko leżało, byle leżało, upchnięte po szafkach, najlepiej zamykanych na klucz, co by się coś nie wysypało :p Ale zamieszkałam na stancji, później w kawalerce i wpadłam w manię segregowania, bo miejsca mało, a gdzieś to wszystko trzeba trzymać. Od tamtego czasu wszystko ma swoje pudełko :) I co jakiś czas cieszę się z nowych, kolorowych pojemników :D
To samo dotyczy szycia. Kiedy zaczęłam przygodę z maszyną, miałam wszystko w jednej torbie (uwielbiam torebki na prezenty, czasem bardziej od prezentów :D ). Teraz - w jednej szafce :D No więc nie włożę luzem nici, materiałów, ani innych przyborów, bo ani to wygląda, ani praktyczne nie jest.
Wszystkie podręczne drobiazgi (szpilki, igły, miarkę, guziczki) trzymam na półce pod maszyną, w najpiękniejszym koszyczku jaki widziałam.
Kolorowe nici zasługują na większe pudełko, tasiemki z woreczka też musiały przenieść się do pojemnika. Miałam szczęście, że trafiłam na rowery :D Moja trzecia miłość :)
Szkoda mi (chomicze nawyki) wyrzucać ścinki materiału do kosza, a sporo ich zostaje z tłustych ćwiartek. Ponieważ rzucone luzem zaczynały mnie już denerwować, znalazłam im domek, a nawet dwa :)
No i moja dzisiejsza zdobycz: skrzyneczki. Myślałam najpierw, żeby wykorzystać je w pracy, ale ponieważ za jakiś czas będę musiała swoją szafkę szyciową udostępnić też na akcesoria naszych rybek, to jedną przeznaczę właśnie na nie, a drugą na różniste różności potrzebne do szycia (nożyczki też muszą mieć swoje miejsce).
Zastanawiam się, czy nie zainwestować w większą szafkę :D Ale póki co - kolorowo miiiiiiii :) Do zobaczyska niebawem! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz