Generalnie zaczęło się kilka tygodni temu od spaceru po mieście i wypatrzenia zwykłej, granatowej bluzy, ozdobionej tylko kryształkami. Albo AŻ kryształkami - chyba musiały być prawdziwe, bo cena bluzy prawie ścięła mnie z nóg :p Rozsądek wziął zdecydowanie górę i kilka dni później planowałam udać się na polowanie do second-handu. A tu Maciula zrobił mi niespodziankę i powiedział, że ma w domu zwykłą, gładką bluzę, której od dawna nie nosi :D Przywiózł ją i tydzień temu się zaczęło :)
Najpierw odcięłam rękawy. Czułam się jak na wizycie u fryzjera, kiedy ścina mi długie włosy :D (o ile tak brzmiało życzenie :p) Po rękawach przyszła kolej na kołnierzyk i dość szeroki kawałek dołu. Potem były zakupy w pasmanterii - moja ulubiona część :D
Poprzymierzałam, pospinałam szpilkami, obrębiłam i zszyłam to, co trzeba. Przymierzyłam po raz ostatni i mogłam zabrać się za dodanie kolorowych kryształków :) Nie szło to zbyt szybko, na początek próbowałam wybrać wzór z kilku ułożonych, co stanowiło nie lada wyzwanie i po przyszyciu pierwszej grupy elementów miałam dość. Żeby się nie zniechęcić, doszywałam stopniowo po jednym wzorku dziennie.
I oto jest - moja nowa-nie-nowa bluza :D Ale co najważniejsze - dokładnie taka, jaką chciałabym mieć :) Na zdjęciu nie prezentuje się tak dobrze jak w rzeczywistości, ale leżenie w łóżku nie sprzyja bawieniu się w modelkę, nie. Powiem Wam, że ładniejszej rzeczy chyba nigdy nie miałam :D A przynajmniej nie pamiętam, kiedy z jakiejś się tak cieszyłam ;)
A tak Maciulkowa bluza wyglądała przed rozpoczęciem prac remontowych ;)
Ciesząc się dalej, życzę Wam miłego wieczoru na koniec weekendu :) I udanego wejścia w nowy tydzień od poniedziałku :) Baj! :)
Ładnie fajnie wyszło, super. Bardzo mi się podoba :))
OdpowiedzUsuńdziękuję! :) cieszę się, że nie tylko mi ;)
UsuńDla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńRóża
dziękuję za miły komentarz, pozdrawiam! :)
Usuń