sobota, 23 sierpnia 2014

Tydzień Lenia

Nie chce mi się. No jak mi się nie chce, to Wy nie wiecie nawet. Od powrotu znad morza nie zrobiłam niiiiiiiiiiic. Tak się lenię, a co :p  Pranie zrobiłam i prasowanie. A resztę czasu spędziłam leżąc do góry brzuchem i zajadając się chipsami i taka jestem dumna z siebie :) Ach, no wydałam jeszcze majątek w lumpku :D Nad morzem króluje kicz i tandeta i poza jedzeniem nie było w sumie na co kasy wydać, więc zaszalałam po powrocie, a ponieważ akurat dostawa była i mnóstwo ciuchów, którym oprzeć się nie dało, to cóż... :)
Ale wracając do tematu - skoro Tydzień Lenia, a nawet leni dwóch, to się pochwalę :) Przeważnie pogoda była mało zaskakująca, bo taka oto jak poniżej :p



Gdzie byśmy nie poszli, za chwilę wracaliśmy, bo zmoknąć żadne ochoty nie miało. Ja się pytam - to morze jest, czy góry, że pogoda co pięć minut inna...? Postanowiliśmy więc - za rok jedziemy do Grecji :) A jak nie do Grecji, to w góry. Wiecie, że nawet żadnego ładnego zachodu słońca nie było? Tzn. takiego, żeby słońce było widać? Złapaliśmy więc takie promyki ;)


Nie chciałam jechać za bardzo nad morze, trwały dyskusje z Maciulą na ten temat, no bo gdzie tam jechać, żeby się nie nudzić? Miałabym siedzieć cały tydzień na piasku i patrzeć na wodę? Do wanny naleję, piasku z ogródka mamy przyniosę i efekt taki sam :D Więc drogą kompromisu (chyba :D) doszliśmy do tego, że COŚ musi być TAM, gdzie pojedziemy. No i zobaczcie kto nam się trafił! Chociaż wydaje mi się, że się z nas śmiał :p


Dziczek też niczego sobie :D


A ten kolega to mnie o ból brzucha przyprawił. Ze śmiechu :) Widzę go, że leci. O.K. Niech leci. Coś krzywo. Stanął, zapozował. Znów leci i on tak bardzo chce lecieć...! Ale leci do tyłu. I tak w kółko. Sorry, taki mamy klimat :D 


A propos klimatu, to w tym tygodniu strój plażowy obowiązkowy to DRES. Bądź inne długie rękawy i nogawki :p


Czasem zaświeciło nawet słońce... Żeby nie było zbyt pięknie, to zazwyczaj wtedy, gdy nas na plaży nie było :D Albo bunkrów szukaliśmy.


A to był hit dnia pierwszego :D 


Na zakończenie - słonecznie też było (aż jednego dnia, przez pół dnia :p). I mamy na to dowód!


Morze wyrzuciło nawet na brzeg dwie foczki. Krzywonose <3


Ale sklepu z tkaninami żadnego nie znalazłam. No smuteczek.
Wróciłam z myślą, że siądę od razu do maszyny i coś wysmyczę, ale jakoś mi nie idzie. Nawet pokrowca z niej nie zdjęłam jeszcze. Jak ktoś ma jakieś pomysły na powrót do rzeczywistości po urlopie, to niech się ze mną podzieli, bo ja utknęłam w lenistwie swym :p 

Idę lenić się dalej, see ya! :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz