Kocham poduszki <3 Ale biorąc pod uwagę, że mieszkanie mamy wynajmowane, a nie własne, boję się, że przy ewentualnej przeprowadzce mogłabym mieć problem z pomieszczeniem wszystkich poduszek, które chciałabym zrobić :p Zamawiając pana z ciężarówką (tak, tak, tyle tego mamy po kilku studenckich latach - jak pokój w akademiku mieścił te graty, to do dzisiaj nie rozumiem), osobna musiałaby być na same poduszki :D Dlatego wczoraj uczyłam się wszywać zamek. Nad poduszką nie kombinowałam, jeden grafitowo-różowy kawałek materiału, ale więcej niż zwykle, bo poduszka aż 50x60 cm (porównując do poprzednich 35x35), tyyyyyyyle do ściskania. I wiecie co? Podoba mi się :) Ale zamek wszyłam jakoś po chińsku, nie wiem jak, drugi raz tego raczej nie powtórzę, choćbym bardzo chciała :p
Moje wczorajsze dzieło - zamek, zakryty nawet zakładką materiału.
No dumna jestem, że szok :D
Dla porównania strzeliłam jeszcze fotkę z poduszką zgredków, różnica w rozmiarze jest ;)
Maszyna ma oczywiście musiała się zaciąć w trakcie wszywania zamka, nawet kilka razy :p Żeby nie było zbyt prosto.
Mam nadzieję, że lubicie różne odcienie szarości (ja uwielbiam, moja szafa wzbogaciła się ostatnio o kolejne szare bluzy do kolekcji... nie wiem już, które z kolei, nie da rady policzyć :D a poza tym szary pasuje do wszystkich moich pstrokatych kolorów). Szykuje się ich więcej ;)
Zobaczycie zresztą już niedługo, o co chodzi :) Do zaś!
Dumnam z Ciebie, pelna profeska!!
OdpowiedzUsuńzapłonęłam rumieńcem buraczanym właśnie, dziękuję :D :*
Usuń