Z polecenia Mamy, ze względu na rosnącą w jej ogrodzie lawendę (w nadmiarze wręcz :p), uszyłam kilka woreczków, żeby leżały sobie w szafkach i straszyły mole. Było ich sztuk osiem, okazało się, że to za mało (albo lawendy za dużo), więc przyszła pora na kolejne. Tym razem mam zamiar się z nimi pobawić, niech jakoś wyglądają ;)
Woreczki są uszyte z czegoś, co dla mnie jest płótnem lnianym, aczkolwiek... specjalistką od tkanin nie jestem, rozróżniam bawełnę i poliester :p
Groszki, groszki, wszędzie groszki, wielbię groszki... <3
I nawet maszyna nie strajkowała ;)
Nie wiem, czy z moim węchem coś nie tak, czy to taka odmiana, ale słabo czuję zapach tej lawendy, ciekawe co na to mole? :p
Może za gruby materiał wybrałaś? Z tego co wiem, to dużo osób woreczki robi z bawełnianego albo lnianego materiału, ale specjalistką też nie jestem:) Jak zostanie CI za dużo lawendy-woreczków daj znać. Szybko znajdę dla nich miejsce :)
OdpowiedzUsuń- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Mała dawka wyobraźni: http://nadziewiatympietrze.blogspot.com/
To właśnie jest taki materiał ;) Ale lawenda nie chce pachnieć sama w sobie, może po prostu to jakaś dziwna odmiana, nie wiem. Ale moli nie mam jak na razie, więc jest ok :D
OdpowiedzUsuń